Pamiętam dzień, kiedy trzy lata temu weszłam do sali pełnej ludzi i poproszono mnie bym wpisała się na listę do wybranej przez siebie grupy. I kiedy zobaczyłam, że caaała pierwsza grupa jest już zajęta to z bólem serca wpisałam się do drugiej. Wiadomo - pierwsza grupa ma lepszy plan zajęć, zawsze jest lepiej traktowana, więc nieco żałowałam, że spóźniona nie zdążyłam się wpisać tam gdzie chciałam.
I wiecie co? Po upływie trzech lat dziękuję losowi, że autobus wtedy jechał dłużej, a w pierwszej tabelce zabrakło miejsca dla mojego nazwiska. Trafiłam do grupy najlepszych ludzi na świecie, dzięki którym studia zawsze będę wspominała z uśmiechem :)
Imprezy do białego rana, z tańcami na parkiecie przy muzyce nie zawsze idealnej. Grille, które zawsze były wyczekiwane od momentu pierwszych słonecznych promieni. Okienka, podczas których opalaliśmy się na działkach i powroty na uczelnie. Mnóstwo egzaminów, czasem z dodatkową pomocą, ogrom stresu, który miał swoje apogeum 1 lipca ;) A to wszystko z niezastąpionym wsparciem i wiarą, że przecież my zawsze dajemy sobie radę. Telefony w środku nocy, że nie wysłałam referatu i jak zaraz nie wyślę, to kolega sam go za mnie napisze ;) Wybuchy śmiechu na przydługich wykładach i głupawki na zajęciach późno-popołudniowych. Smsy wysyłane z ostatniego rzędu do pierwszego. Setki zdjęć, które zawsze będę oglądała z sentymentem i ogromną dawką sympatii. Wyniosłam z tych studiów całe mnóstwo wspaniałych znajomości, parę istotnych przyjaźni i milion wspomnień.
Nigdy nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że studia zaoczne uniemożliwiają zawarcie przyjaźni albo zgranie się ludzi. Jesteśmy tego doskonałym przykładem - bez względu na to, jak to wszystko potoczy się dalej, wiem, że byliśmy zgrani bardziej niż nie jedna grupa studentów dziennych.
Powiem więcej - ja jestem przekonana, że te przyjaźnie się utrzymają. Wczoraj, kiedy oblewaliśmy nasze tytuły widziałam to w ich oczach. Takie małe błyski wiary, że to żaden koniec. Że to tylko kolejna impreza, a przed nami jeszcze wiele innych. Chociaż nie wszyscy będziemy kontynuować studia na tym samym kierunku to wiem, że to nie wiele zmieni. 'Jak nie będziesz się do mnie odzywała, to pamiętaj - ja wiem gdzie mieszkasz!' wykrzyczane przez moją uczelnianą bratnią duszę, bez której nie wyobrażam sobie robienia jakiegokolwiek projektu. Będę za nimi wszystkimi mocno tęskniła, ale wiem jedno: nie powiedzieliśmy wczoraj żegnaj, a jedynie do zobaczenia! ;)
codziennie staram się coś wrzucić na instagrama!
Ale czy przed Wami nie ma jeszcze dwóch lat studiów magisterskich? :D
OdpowiedzUsuńNie :) Jak napisałam w notce, nie wszyscy kontynuujemy studia na tym samym kierunku. Trochę się więc 'rozjeżdżamy' ;)
UsuńNo to wiadomo, ale zazwyczaj większa część jednak zostaje :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNo to faktycznie :) Widocznie na dziennych zupełnie inaczej to wygląda :)
UsuńPousuwało mi się, wybacz :D Powtórzę tylko, że na 25 osób w grupie ja na mgr wybieram się jedynie z 5. To nie wiele :) Ale liczyliśmy się z tym. Każdy z nas już pracuje i tak naprawdę studia wybieramy pod kątem tego co nam się może w tej pracy przydać. Tylko kilka osób kontynuuje kierunek z licencjata na magistrze, a i to wiąże się ze zmianą uczelni (i miasta).
UsuńTo prawda, studia zaoczne diametralnie różnią się od dziennych, zarówno w kwestii samych studiów, studiowania, jak i podejścia do tego co dalej :)
Sama myślałam o przejściu na studia zaoczne pod kątem pracy, ale okazało się że nie zostałam potraktowana wystarczająco poważnie a to źle wróżyło na przyszłość. Więc narazie trzymam się kierunku i będę chciała znaleźć pracę zgodną z nim. Czy się uda? Zobaczymy. Jak to wygląda u Ciebie? Dużo osób minęło się z kierunkiem?
UsuńCi którzy minęli się z kierunkiem zrezygnowali po pierwszym semestrze, a w najgorszym razie po pierwszym roku ;) Szczerze mówiąc z mojej grupy każdy - w mniejszym lub większym stopniu - zajmuje się administracją, w związku z czym nasze studia były połączone z pracą.
UsuńCieszę się, że dzięki tej formie studiowania mam nie tylko wykształcenie, ale również doświadczenie :)
No tak, bo Ty też administracja :D A gdzie pracujesz, to znaczy co robisz dokładnie? :P
UsuńPracuję jako pomoc biurowa, ale właśnie awansowałam :D i otrzymałam własne stanowisko - referent do spraw administracyjnych :)
UsuńWow :D Brzmi poważnie :)
UsuńOczywiście gratuluję awansu :) Oby tak dalej :*
Studia jeszcze sporo czasu przede mną, ale coś czuję, że to nie będzie taka nudna sprawa, jak mi się wcześniej wydawało. ;) To wspaniale, że dzięki szkole możemy trafić na świetnych ludzi, niekiedy na bratnie dusze. Sama takiej szukam, ale jeszcze mam na te poszukiwania kilka lat, co mnie cieszy ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda Wam się utrzymać ten kontakt. Bo "przeczucia, że to nie koniec" są chyba zawsze, a życie wszystko weryfikuje. Niemniej trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńInstagram fajna rzecz ;D
Wiem, ale tutaj jest inaczej... Tzn. to przeczucie jest inne :) Przez te trzy lata dużo się pozmieniało w życiu każdego z nas, u niektórych pojawiły się dzieci, były śluby, zmiany pracy. Może te silne przekonanie bierze się z tego, że jesteśmy dojrzalsi i bardziej dorośli niż np. po zakończeniu liceum... Sama nie wiem, życie samo nam udowodni na ile to przyjaźnie, a na ile chwilowe znajomości :)
UsuńBawisz się w instagrama? :D
To prawda. I pokuszę się o stwierdzenie, że właśnie ze względu na to, że to studia zaoczne (czyli każdy z Was miał życie poza nimi - dom, pracę, związki, dzieci, miliony spraw) - te znajomości mają jednak większy potencjał. Dzienne to takie trochę... przedłużenie liceum. Mentalnie ;)
UsuńTrochę tak. Lubię zatrzymywać chwile ;)
No to jednak ostatecznie okazało się, że trafiłaś do świetnej grupy :) Pewnie rzecz do pozazdroszczenia, bo w sumie mało kto po szkole czy studiach jest w stanie utrzymać kontakt z dotychczasowymi znajomymi.
OdpowiedzUsuńNie studiowałem akurat zaocznie, tylko oba kierunki ciągnąłem dziennie, więc się nie znam na przyjaźniach tam zawieranych...ale powiem tak- jak ludzie mają się ze sobą zderzać i są dla siebie, to zawsze przyjaźnie będą zawarte:) Dobrze jest mieć tyle dobrych wspomnień, bo jednak studia, czy zaoczne czy dzienne, młodość po prostu to wspaniały moment w życiu, który na zawsze pozostaje w pamięci:) Dobrze to przeżyć, co nie?:)
OdpowiedzUsuńMoje znajomości ze studiów się utrzymały, więc...jak ludzie się starają, to można. I to bardzo można XD I tego ci życzę:)
Ludzie przez taki czas zżywają się ze sobą. Oby te przyjaźnie tak jak mówisz przetrwały :)
OdpowiedzUsuńNo to teraz dbajcie o to. :) Ja w sumie dzięki temu, że się za pierwszym razem nie dostałam, też poznałam świetne osoby. Zresztą, większość fantastycznych ludzi poznaję przez kompletny przypadek. :D
OdpowiedzUsuńlubię takie przypadki ;)
UsuńJa wierzę mocno, ze te Wasze przyjaźnie się utrzymają :) Wszak może się okazać - i oby tak było - że będą tak samo silne, jak te nasze blogowe :) :*
OdpowiedzUsuń:*
Usuństudia to najlepszy okres w zyciu czleka :D przyjaźnie, miłości .... ach tego mi już brakuje odkąd zostałam mgr..
OdpowiedzUsuńMoge tylko pogratulować i pozazdrościć szczęścia do tak zgranej i udanej grupy! :) Mnie się to niestety praktycznie na żadnym poziomie edukacji do końca nie udało, ale cóż, na to wpływu nie mamy do końca :) I oby te znajomości przetrwały!
OdpowiedzUsuńSuper, że trafiłaś na taką grupę - nieczęsto sie to zdarza :) Przyznam, że ja jak dotąd podczas mojej edukacji nie trafiłam na zgraną klasę, hmm może na studiach się to zmieni ;)
OdpowiedzUsuńgratuluje obrony! wiedzialam ze dasz rade i zdobedziesz ten tytul :))
OdpowiedzUsuńi ciesze sie ze spotkalas fajnych ludzi dzieki torym bedziesz fajnie wspominac studia i zycze Ci by ontat z tymi osobami nie urwal sie a dalej trwal :)
zgadzam się z Tobą, że na studiach zaocznych można zawrzeć przyjaźnie, bo nie ma znaczenia jak często się widujecie, a o to, jaki macie ze sobą kontakt :) no i jeszcze raz gratuluję obronionego licencjatu! :*
OdpowiedzUsuńJa od momentu podstawówki mam niezgraną klase, teraz w liceum znów tak jest. Ciężko trafić na fajna i zgraną grupę także nic tylko gratulować, i gratuluje zdobytego tytułu :)
OdpowiedzUsuńCzasami warto się spóźnić. Czasami przeznaczenie podejmuje za nas najlepsze decyzje.
OdpowiedzUsuńi jak tu nie wierzyć w przeznaczenie? :)
UsuńJakie piękne wspomnienia :) cały czas mam uśmiech na twarzy :) i życzę Ci abyście bardzo szybko się znów spotkali ;)
OdpowiedzUsuńna pewno! :)
Usuńnic nie dzieje się bez przyczyny, cieszę się więc że udało Ci się spotkać samych cudownych ludzi
OdpowiedzUsuńwszystko zależy od Was - o każdą relacje trzeba dbać :)
OdpowiedzUsuńWiesz? Dzięki Tobie nabrałam trochę wiary w to. Bo właśnie wybieram się od przyszłego roku na studia zaoczne no i wiadomo jak to jest. Zupełnie inaczej niż dzienne. Przecież nie widujecie sie z grupą codziennie i w ogóle. Mam nadzieję, że i ja trafię na taką wspaniałą grupę, jak TY. A tak swoją drogą, co studiowałaś?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zamyślona
Studiowałam administrację publiczną - bardzo przydatny życiowo kierunek, w żadnym urzędzie mnie teraz nie potrafią zagiąć :P A Ty jakie studia planujesz?
UsuńZdecydowanie inaczej niż dzienne, ale mam wrażenie, że ludzie są też dojrzalsi :) My bardzo często widywaliśmy się poza uczelnią, może to też dlatego, że nie byliśmy sobą zmęczeni takim codziennym uczelnianym kontaktem? Sama nie wiem, nigdy nie studiowałam dziennie i nie chciałam studiować dziennie, także na pewnie nie mnie oceniać co jest lepsze ;)
Powodzenia!
Planuję finanse i rachunkowość przedsiębiorstw - również bardzo przydatny, podobno!
UsuńTeż nie chcę studiować dziennie, to zupełnie nie dla mnie. Chyba bym nie wytrzymała codziennie przez kolejne lata chodzić na wykłady itd. A tak? Będę studiować i o ile się uda, pracować. Tego bym właśnie chciała. Zarabiać i spełniać swoje marzenia! :)
Na ile nauka administracji sprawdza się w zawodzie - dopiero się przekonuję ;) Niemniej jest to kierunek, z którego wiedzę wykorzystujemy na co dzień. Np. wszelkie pisma urzędowe piszę sama, nie mam problemów z wyszukaniem odpowiedniej podstawy prawnej itp. ;) Twój kierunek też brzmi zachęcająco, może być dobrym wstępem do założenia własnej firmy ;)
UsuńJa nie patrzałam na to pod tym kątem - ja chciałam równolegle zdobywać widzę i nabywać doświadczenia. I poniekąd się to udało :)
No zobaczymy co z tego wyniknie. Najpierw trzeba zdać maturę, cb dopiero potem ewentualnie coś ;)
Usuńa to na początku i tak miałas ogólne zagadnienia z ekonomii, prawda?
Ekonomii miałam mało - głównie zagadnienia teoretyczne. Na pierwszym semestrze miałam mikro i makro ekonomię, ale szczerze mówiąc nie wiele już z tego pamiętam. Pojęcia i definicje podstawowe - na tym opierała się moja ekonomia.
UsuńA, no tak. a na jakiej uczelni studiowałas?
UsuńJa tam o ekonomię jakoś szczególnie się nie martwię, bo jestem w technikum ekonomicznym i sporo już wiem ;)
Ja byłam dwa razy na zaocznych, raz na dziennych. Dzienne wspominam o stokroć lepiej, niż zaoczne... Gdyby nie moje dwie koleżanki z dziennych na zaocznych nie wiem jakbym tam wytrzymała. Ale widać są wyjątki, więc mogę tylko pozazdrościć:) Oby przyjaźnie jak najdłużej przetrwały! :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to wszystko kwestia odpowiednich ludzi :) Ja byłam w grupie drugiej gdzie byliśmy super zgrani i szybko sie dogadaliśmy, ale w grupie pierwszej już nie było tak fajnie ciekawie. Po tych trzech latach doszliśmy do wniosku, że oni się uczyli, a my studiowaliśmy :P Za to mamy tysiąckroć lepsze wspomnienia ;)
Usuńto już 3 lata? jak ten czas szybko mija.. a tak swoją drogę, to obronę mojego lic. też miałam 1 lipca tylko, że kilka lat wcześniej :)
OdpowiedzUsuńteż nie mogliśmy uwierzyć, że to już przeleciało, mega szybko! ;)
UsuńHej ;*
OdpowiedzUsuńNa pewno Wasze przyjaźnie się utrzymają ;) Studia mnie jeszcze nie dotyczą bezpośrednio (mam 17 lat), ale z tego co piszesz, to był naprawdę fajnie spędzony czas. A jaki kierunek jeśli mogę wiedzieć? :)
Pozdrawiam <3
O tak, najlepsze trzy lata mojego życia ;) Kierunek administracja, ze specjalnością administracja publiczna ;)
UsuńPiękne wspomnienia są nieśmiertelne :)
OdpowiedzUsuńNa studiach przeżyłam najlepsze imprezy w mym krótkim dotychczasowym życiu ;)
Usuń