piątek, 28 lutego 2014

okładka!


są książki, które kupuję przede wszystkim ze względu na okładkę.
i na nic mi powtarzanie, że nie okładka określa książkę.
to ona przyciąga wzrok, to ona kusi i to ona zachęca.
to tak samo jak z mówieniem, że wygląd się nie liczy - serio?

fakt faktem, treść Wdówek futbolowych szału nie robi.
brak konkretnej fabuły skutecznie rozczarował.
za to zauroczyłam się stylem pisania autorki i przez lekturę przebrnęłam dość szybko.
uśmiechałam się pod nosem i świetnie bawiłam się rozumiejąc poczucie humoru pani Karoliny.

15 komentarzy:

  1. więc zwód chyba nie taki na całego - prawda ? czasami ocena po okładce - okazuje się trafna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybym widziała taką okładkę pewnie też by mnie zainteresowała :D
    Dobry styl, słaba treść - kojarzy mi się trochę z Greyem :P

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiadomo - jak książka nie przyciąga okładką to musi to zrobić autor. Jak ma nazwisko wyrobione to i tak się sprzeda a reszta nie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ej, przypomniały mi się... nogi piłkarzy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no przecież! nogi to jest wciąż mój number one! :D

      Usuń
  5. Okładka może zareklamować książkę, ale nie spowoduje, że będzie ona lepsza - to tak samo jak z wyglądem :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja jakoś tak nie zwracam większej uwagi na okładkę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. okladki wyglad maja jakis tam wplyw na wybor nie oszukujmy sie ale i tak to wnetrze zwartosc decyduje ze ksiazka jest fajna a oosba interesujaca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jasne, ze tak! ale nikt mi nie powie, że pierwsze wrażenie się nie liczy ;)

      Usuń
  8. Na zajęciach z redakcji technicznej tyle razy nam podkreślali, że okładka jest bardzo ważna, że już nigdy o tym nie zapomnę :P Ta jest świetna, też przyciągnęła mój wzrok :))

    OdpowiedzUsuń
  9. wbrew pozorom, okładka bardzo dużo mówi o książce. choć równie często totalnie nie pasuje do książki. i jak tu być mądrym?

    OdpowiedzUsuń
  10. Styl pisania autora zazwyczaj rekompensuje nieciekawą fabułę. Niedawno przeczytałam "Śniadanie u Tiffaniego" i niestety się rozczarowałam. O ile historia ma w sobie to "coś" (zwłaszcze po obejrzeniu filmu), jednak narracja była fatalna i dobrze, że opowiadanie jest krótkie, bo jakoś udało się przez nie przebrnąć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'Śniadanie u Tiffaniego' to mój ulubiony film! Książki, czy też opowiadania, nie miałam okazji przeczytać :)

      Usuń

statystycznie.

zapisane.