są książki, które kupuję przede wszystkim ze względu na okładkę.
i na nic mi powtarzanie, że nie okładka określa książkę.
to ona przyciąga wzrok, to ona kusi i to ona zachęca.
to tak samo jak z mówieniem, że wygląd się nie liczy - serio?
fakt faktem, treść Wdówek futbolowych szału nie robi.
brak konkretnej fabuły skutecznie rozczarował.
za to zauroczyłam się stylem pisania autorki i przez lekturę przebrnęłam dość szybko.
uśmiechałam się pod nosem i świetnie bawiłam się rozumiejąc poczucie humoru pani Karoliny.
więc zwód chyba nie taki na całego - prawda ? czasami ocena po okładce - okazuje się trafna :)
OdpowiedzUsuńGdybym widziała taką okładkę pewnie też by mnie zainteresowała :D
OdpowiedzUsuńDobry styl, słaba treść - kojarzy mi się trochę z Greyem :P
No wiadomo - jak książka nie przyciąga okładką to musi to zrobić autor. Jak ma nazwisko wyrobione to i tak się sprzeda a reszta nie :)
OdpowiedzUsuńej, przypomniały mi się... nogi piłkarzy :D
OdpowiedzUsuńno przecież! nogi to jest wciąż mój number one! :D
UsuńOkładka może zareklamować książkę, ale nie spowoduje, że będzie ona lepsza - to tak samo jak z wyglądem :D
OdpowiedzUsuńale od czegoś trzeba zacząć :D
UsuńWyjątki sie trafiają:)
OdpowiedzUsuńA ja jakoś tak nie zwracam większej uwagi na okładkę :)
OdpowiedzUsuńokladki wyglad maja jakis tam wplyw na wybor nie oszukujmy sie ale i tak to wnetrze zwartosc decyduje ze ksiazka jest fajna a oosba interesujaca ;)
OdpowiedzUsuńno jasne, ze tak! ale nikt mi nie powie, że pierwsze wrażenie się nie liczy ;)
UsuńNa zajęciach z redakcji technicznej tyle razy nam podkreślali, że okładka jest bardzo ważna, że już nigdy o tym nie zapomnę :P Ta jest świetna, też przyciągnęła mój wzrok :))
OdpowiedzUsuńwbrew pozorom, okładka bardzo dużo mówi o książce. choć równie często totalnie nie pasuje do książki. i jak tu być mądrym?
OdpowiedzUsuńStyl pisania autora zazwyczaj rekompensuje nieciekawą fabułę. Niedawno przeczytałam "Śniadanie u Tiffaniego" i niestety się rozczarowałam. O ile historia ma w sobie to "coś" (zwłaszcze po obejrzeniu filmu), jednak narracja była fatalna i dobrze, że opowiadanie jest krótkie, bo jakoś udało się przez nie przebrnąć...
OdpowiedzUsuń'Śniadanie u Tiffaniego' to mój ulubiony film! Książki, czy też opowiadania, nie miałam okazji przeczytać :)
Usuń