czasem mam wrażenie,
że w dzisiejszych czasach,
nie sztuką jest mieć 'przyjaciela' w momencie, kiedy jest źle.
wtedy gdy problemy nas przygniatają,
a my nagle spadamy w jakąś dziurę bez dna.
i okazuje się, że są to osoby, które chcą nas pocieszać,
pomagać, rozgrzebywać nasz problem i maglować go, maglować, maglować.
i wspaniale.
wspaniale jest nie być samemu w czasie porażki i niepowodzenia.
jednak prawdziwym darem jest posiadanie przyjaciół,
którzy są z nami wtedy,
kiedy jest dobrze. kiedy jesteśmy szczęśliwi.
kiedy nasz świat jest otoczony tęczą, a uśmiech nie schodzi z ust.
i oni podwajają naszą radość, świętują nasz sukces, motywują do kolejnych działań.
dają pozytywnego kopa, bo nasze pozytywne życie sprawia im radość.
PRAWDZIWĄ radość.
i nie zjada ich zazdrość, zawiść, nie cieszą się fałszywie i obłudnie.
to jest właśnie sztuką,
cieszyć się szczęściem innych,
nawet gdy chwilowo opuściło ono nas.
Właśnie... dzisiaj już stare przysłowie: przyjaciół poznaje się w biedzie, nie ma oddźwięku w rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńBo dziś ci wszyscy źli ludzie cieszą się gdy widzą, że ktoś ma gorzej. A gdy ma lepiej to obrabia mu tyłek za plecami zazdroszcząc...
a ja jednak częściej spotykałam się ze zjawiskiem przyjaciół, kiedy moje życie było w skowronkach. kiedy mogliśmy iść na imprezę. upić się. tańczyć. śmiać się. rozmawiać o nowych związkach.
OdpowiedzUsuńale kiedy moje życie dosłownie sięgnęło dna. dosłownie. nie było przy mnie nikogo. poza rodziną. choć może to też chodziło o mnie... że ciężko przyznawać mi się do bólu, niepowodzeń. jestem perfekcjonistką. tak. to może wina tego
Właśnie...bo mówi się, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. A moim zdaniem to najlepiej widać czy ktoś ci dobrze życzy, kiedy masz wszystko, same sukcesy. Jak go/jej to w oczy nie kole, to znaczy, że to jest to.
OdpowiedzUsuńJuż jakiś czas temu doszłam do tego wniosku... Nie wiem, czy to zainteresowanie ludźmi smutnymi bierze się z tego, że niektórzy chcą się "dowartościować", czy przekonać, że u nich jeszcze nie jest tak źle, czy z czego... w każdym razie odnoszę wrażenie, że ludzie o radościach słuchać już nie lubią.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni z każdym zdaniem.
OdpowiedzUsuńPotrzeba wielkiej dojrzałości do tego, by docenić, że innym się udało i z sercem pogratulować.
Ja właśnie teraz przy szczęściu się dowiedziałam, jak mało osób jest ze mną.
OdpowiedzUsuńTaki przyjaciel to skarb :)
OdpowiedzUsuńA ja myśle, że obecnie w obu tych przypadkach ciężko znaleźć kogoś takiego jak przyjaciel - a przynajmniej mi się to nie udało.
OdpowiedzUsuńciezko trafic na odpowiednia osobe do zycia we dwoje jak i prawdziwego przyjaciela co jest jak jest zle jak i kiedy jest dobrze bardzo ciezko...
OdpowiedzUsuńTylko niektórzy potrafią się cieszyć szczęściem innych. I to są właśnie nasi najbliżsi :)
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa! Niestety nie każdy tak potrafi...
OdpowiedzUsuńBardzo trafna uwaga, proszę Pani. :) Dlatego trzeba bardzo cenić tych, którzy są i w takich i w takich okolicznościach.
OdpowiedzUsuń