niedziela, 16 marca 2014
szczęście ma różne imiona.
jedną z moich ulubionych ładowarek pozytywnej energii jest córka mojej przyjaciółki, o której już wam niejednokrotnie wspominałam ;)
moje pięciokilogramowe szczęście, które zaczyna się powoli uśmiechać. które najchętniej wciska się w ramiona, żeby obserwować świat. które woli czas spędzać na rękach, niż leżąc w łóżeczku - w końcu ileż można patrzeć w sufit. które reaguje na każdy dźwięk, który słyszy.
ktoś kto powiedział, że nic nas nie ustawia jak jak beztroski uśmiech dziecka miał racje. dawno nie czułam takiego spokoju jak w to popołudnie kiedy zostałyśmy we dwie, a ona ściskała mnie za palce. dawno nie rozumiałam tak bardzo, że nic innego się nie liczy.
moja przyjaciółka jest szczęśliwą mamą, a ja to ich szczęście chłonęłam. w mojej sytuacji podarowała mi to, czego najmocniej potrzebowałam - pełne wsparcie pozbawione zbędnych pytań.
dwa dni z moimi dziewczynami przypomniały o tym co ważne :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Masz szczęście, że masz ich :) I delektuj się tymi chwilami z małą, bo dzieci niemiłosiernie szybko, za szybko rosną :P
OdpowiedzUsuńto prawda - mam szczęście :)
Usuńwiem, ostatnio po miesiącu niewidzenia odwiedziłam koleżankę i jej synka - no to nie to dziecko! :D
A to przecież tylko miesiąc :P A te pierwsze miesiące to są właśnie najgorsze :P Dlatego chyba rodzice tak często fotografują małe dzieci :P
UsuńAż uśmiech sam się ciśnie na twarz :)
OdpowiedzUsuńA pochwalisz się, jak Twoje pięciokilogramowe szczęście ma na imię, czy wolisz zachować to dla siebie? :)
OdpowiedzUsuńNa dziecko się można gapić godzinami i nagle reszta świata się nie liczy ;)
OdpowiedzUsuńMiałam tak z moją chrzesniaczką, jak jeszcze była maleńka... Kiedy ściskała mój palec i się sobie przyglądałyśmy, przestawałam martwić się czymkolwiek. Wtedy tylko to się liczyło - nasz mały światek :)
OdpowiedzUsuńOsobiście nie przepadam za dziećmi, ale kiedy ostatnio spędziłam czas z synkiem mojego brata to zakochałam się bez pamięci w nim :) Takie dzieciaczki nigdy nie lubią leżenia, lepiej męczyć kręgosłupy dorosłych i nieustannie domagać się o ogromną porcję uwagi. Słodkie maleństwa ;)
OdpowiedzUsuńEhm, chyba jestem kompletnie pozbawiona instynktu macierzyńskiego... :P
OdpowiedzUsuńno wlasnie takie malenstwo usmiechajac sie patrzac na nas swoimi malymi slodkimi odczkami sprawia ze siwat staje w miejscu ze liczy sie tylko to malenstwo i doodaje ono tyle sily i energii i mysle ze wlasnie swiadomosc ze ma sie takie male szczescie sprawia ze czlowiek sie nie poddaje ze chce zyc walczyc by moc pozwolic takiemu bobaskowi pokazac to co jest najlepsze w tym swiecie ;)
OdpowiedzUsuńwieszmysle ze czas z takim szczesciem z pewnoscia dobrze Ci zrobil i tez Ci powiem ze nie czasami cos musi sie skonczyc by zaczelo sie cos zupelnie innego lepszego zobaczysz i tak bedzie ;)
ajjj jaka ona slodka musi byc :D
kurcze to niesamowite przeżycie być tak blisko takiego maluszka i jego mamy . ja nigdy nie miałam okazji czegoś takiego doznać ;p żadna z moich koleżanek bliskich jeszcze nie jest mamą;p
OdpowiedzUsuńPatrząc w takie ufne oczka maleństwa człowiek przewartościowuje swój świat i stwierdza, że coś, co wydawało się końcem świata, jest tak naprawdę niewielkim trzęsieniem ziemi :)
OdpowiedzUsuńA ja już pomyślałam, że u Ciebie takie zmiany!
OdpowiedzUsuńbroń panie Boże :D i nie zapowiada się na takowe :D
Usuńw sierpniu i ja powitam taka małą istotkę ;)
OdpowiedzUsuń