Bardzo nie lubię, kiedy mój organizm się buntuje.
Kiedy krzyczy do mnie 'hej, przeginasz!', usadawiając mnie w łóżku na najbliższy tydzień. Kiedy zwala mnie z nóg powodując łzy w oczach, ból nie do opisania i zaskoczenie w umyśle.
Drugi raz w tym roku choroba powoduje, że muszę zapomnieć o całym świecie. Zakopać się w łóżku, bo tylko ta pozycja przynosi ulgę. Poukładać w głowie to i owo, żeby znów z nowymi siłami wstać
i powiedzieć sobie 'nie tym razem!'.
i powiedzieć sobie 'nie tym razem!'.
Przecież mam dużo siły w sobie, dużo energii młodej, tylko ostatnio za dużo stresów, za dużo nerwów, za dużo wkurzania się o sprawy, na które nie mam większego wpływu. Za pięć lat - ba! za dwa! - nie będzie to wszystko miało absolutnie żadnego znaczenia. Dlaczego więc pozwalam im na taką moc w codzienności? Czas się przestawić. Przemyśleć. Uspokoić.
Pochłaniam więc książki z prędkością światła, dużo śpię i nie myślę o tym, że boli.
Dużo zdrówka! : )
OdpowiedzUsuńDużo sił. Mnie często mój organizm pokonuje... Czasem boje się, że pokona mnie na amen...
OdpowiedzUsuńKoc i sen to najlepsze lekarstwo
OdpowiedzUsuńZdrówka :)
OdpowiedzUsuńOjj to zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńale w chorowaniu to lubię - można dużo czytać i spać :) i jeszcze seriale oglądac :)
Mam nadzieję, że czujesz się lepiej :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję bardzo. Zdrówka!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to nic poważnego?
OdpowiedzUsuń