'Niezwykła wędrówka Harolda Fry' Rachel Joyce, to jedna z tych książek, która prędzej czy później złapie za serce. Złapie i wzruszy, momentami zmuszając do przerwy. Harold dostaje list od swojej przyjaciółki z młodości, która chce się z nim pożegnać - umiera na raka i nie zostało jej wiele czasu. Wspomnienie Queenie tak porusza mężczyznę, że ten - spontanicznie - postanawia iść do niej pieszo przez niemal całą Anglię. Bez pożegnania z małżonką, po prostu wychodzi. Pragnie po raz ostatni zamienić z umierającą kobietą kilka słów. W trakcie swojej wędrówki dowiaduje się o sobie wielu rzeczy, walczy z wyrzutami sumienia, gonią go wspomnienia, które wyparł ze swojej świadomości. Po drodze spotka ludzi i tak zwyczajnie wierzy w ich 'elementarne dobro'. W pokonywaniu kolejnych mil pomaga mu świadomość, że złożył obietnicę - dopóki będzie szedł, Quennie nie umrze.
Myślę, że Harlod uzyskał dużo więcej niż dotarcie do swojego celu. Stoczył najważniejszą walkę w swoim życiu: z samym sobą. Nie mógł uciekać w zajęcia w ogrodzie, w czytaną gazetę, w programy pokazywane w tv. Musiał się zmierzyć z myślami, które zawsze chował gdzieś w sobie.
Ile my nosimy w sobie spraw, które spychamy do podświadomości?
Ile pytań, uciszamy w głowie, byleby tylko nie udzielać bolesnej odpowiedzi?
Ile wyrzutów sumienia budzi nas w środku nocy i nie pozwala spać?
Ile kilometrów my musielibyśmy przejść, żeby wśród drzew, szumu strumyków i przy akompaniamencie śpiewu ptaków, uporać się z własnymi demonami?
to bardzo malownicza i pouczająca książka.
wbrew pozorom, bardzo optymistyczna.
nigdy nie jest za późno by naprawić swoje błędy :)
Już sam opis w jakiś sposób mnie poruszył i zaintrygował, więc na pewno sięgnę po tę lekturę.
OdpowiedzUsuń...a w tym samym czasie żona wyruszyła w swoją podróż, żeby zrozumieć, dlaczego mąż opuścił ją bez słowa. :P
OdpowiedzUsuńnieeee, on do niej zadzwonił i powiedział, że idzie :D
Usuńale przecież nie będę tu opisywała caaałej opowieści - ja kto ciekawy to sam doczyta :D
Bu, zepsułaś mi taką piękną wizję.:P
Usuńno bo taka już ze mnie psujka, co zrobić :D
Usuńnie słyszałam o niej nigdy... może jestem zbytnią realistką, ale moja pierwsza myśl - no tak, facet zostawił żonę bez choćby jednego słowa - i tu już pojawiła się moja niechęć. bo ja rozumiem odkrywanie siebie, walka o marzenia... ale nie kosztem bliskich. choć pewnie przesadzam :)
OdpowiedzUsuńpowtórzę: on do niej zadzwonił, kiedy postanowił iść :) początkowo wybrał się tylko na spacer i na tym spacerze wpadła mu myśl do głowy, że powinien, po tych wielu latach, podziękować Quennie osobiście - za co? tego dowiadujemy się z książki :) więc powiadomił żonę, że idzie.i dzwonił do niej za kazdym razem, gdy znalazł możliwość telefonowania. raz nawet go 'odwiedziła' w trasie. ta jego wędrówka uratowała ich małżeństwo - uświadomili sobie, że są sobie potrzebni, że życie bez tej drugiej osoby jest okropne.
Usuńnie widzę sensu opowiadania całej historii, bo wtedy zepsułabym całą przyjemność z czytania komuś, kto by się chciał za tę książkę zabrać ;)
nie czytałam:) ale zaraz sobie ściągnę z chomika xd
OdpowiedzUsuńja dzięki temu stworkowi przeczytałam 'Alibi na szczęście' :D
UsuńHm... a nie mógł zamówić taksówki?
OdpowiedzUsuńmógł. mógł też pojechać samochodem. albo pociągiem. jasne, że mógł :)
Usuńale postanowił, że pójdzie pieszo. wierzył, że dopóki będzie szedł, to ona będzie żyła. taka irracjonalna wiara w rzeczy niemożliwe :)
ta droga, pełna bólu, niespodzianek, starć z rzeczywistością - to była jego pokuta. i jego czas :)
A nie mógł wierzyć, że dopóki będzie jechał, to będzie żyła? ;D Jazda też trochę czasu zajmuje, więc też miałby czas na przemyślenia ;) Cholera, chyba jestem za bardzo wygodnicka ^^
Usuńale leeeeeeń :D
Usuńtutaj chodziło o poświęcenie, a nie o wygodę! :P
Nigdy nie zrozumiem takich ludzi ;D
UsuńChyba by mi pasowała. Lubię takie. Skojarzyła mi się z nią "Pamiętam jak biegłem", tam bohater wyrusza w podróż rowerem, by znaleźć odpowiedzi...
OdpowiedzUsuńdokładnie..nigdy nie jest za późno.
OdpowiedzUsuńksiążka,chyba idealna dla mnie:)
pozdr.
m.
czasem warto sobie o tym przypomnieć i każdy błąd próbować naprawić ;)
UsuńNie czytałam jeszcze tej książki, ale chyba to nadrobię :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że warto! :)
Usuńzaintrygowałaś mnie tą książką, chociaż ja się tam wolę nie zastanawiać nad pytaniami, które uciszam...
OdpowiedzUsuńa wiesz, że mi dopiero ta książka uświadomiła, ile noszę w sobie niedokończonych spraw, niewyjaśnionych sytuacji i wyrzutów sumienia ..
Usuńale niestety, ja też wciąż nie jestem gotowa by się z tym zmierzyć.
ja sobie zdaję sprawę z tego, ile ich jest. ale u mnie zdecydowanie lepiej niż rozgrzebywanie wszystkiego od nowa sprawdza się stara dobra zasada Scarlett O'Hary, czyli 'pomyślę o tym jutro', powtarzana codziennie :D
UsuńSzkoda, że wielu ludzi nie wie, że nigdy nie jest za późno na naprawę i często się poddają... o książce nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńKurcze, naprawde dobrze sie zapowiada ta książka.. musze ją koniecznie przeczytac :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
ohvictorria.blogspot.com
A ta książka opisuje czasy współczesne czy jest bardziej przeniesiona do dawnych czasów? :)
OdpowiedzUsuńwspółczesne jak najbardziej :)
UsuńO to super :) Bo napisałaś coś o Anglii a książki z tego kraju kojarzą mi się z "Dumą i uprzedzeniem" i z tym trudnym językiem ;)
UsuńStaram się na bieżąco rozwiązywać problemy, żeby później nie zadawać sobie podobnych pytań. Nie potrafiłabym tłumić czegoś, co mnie męczy. Wolę od razu wyłożyć karty na stół i czekać na reakcję. Różnie to bywa odbierane :)
OdpowiedzUsuńGwiazdko, dziękuję Ci za obecność i ciekawe, przemyślane komentarze. Fajna jesteś :)
Może to i lepiej? Nie chowasz w sobie niepotrzebnych myśli i spraw, a przecież one i tak w końcu w nas wybuchną.
UsuńDziękuję za takie miłe słowa! :))